RKLE 2017 okiem organizatora

Sachy

Tradycyjnie jesienią w dniach 20-22.10.2017 r. w Scenie Muzycznej Gdańskiego Archipelagu Kultury (SM GAK) odbyła się 6. już edycja zlotu retro maniaków RetroKomp, trzeci raz natomiast (bo w zaplanowanym cyklu 2-letnim) odbyło się demoscenowe party (LOAD ERROR), które to „zawłaszczyło” sobie niemal cały weekend, redukując otwarty RK do kilku sobotnich godzin. Taka formuła działa od lat - gdy odbywa się „sam RetroKomp”, jest on kierowany głównie do kolekcjonerów i nostalgików oraz fanów muzyki w zbliżonym klimacie (Władysław Komendarek: 2014, Sławomir Łosowski/Kombi: 2016). Nostalgiczną atmosferę przełamuje dość emocjonujące i nieraz zaskakujące poziomem coroczne RetroKomp GameDev Compo, gdzie udało się zaktywizować i zgromadzić sporo zespołów i osób próbujących swych sił w pisaniu gier na nasze ulubione sprzęty. Kiedy jednak realizujemy opcję „LOAD ERROR”, to retro kompowe wspominki schodzą na plan dalszy, a impreza przeobraża się w typowe oldschoolowe demoscenowe party. W tym roku, zgodnie z naszą podstawową ideą, party kierowane było wyłącznie do tradycyjnych platform, objętych hasłem „8-bit & Amiga only”, a wszystkie prace oraz inne atrakcje (np. koncerty) uruchamiane były z „prawdziwych maszyn”.

Do dyspozycji mieliśmy znów cały ośrodek SM GAK z salą główną, 2 salami muzealnymi, sleeping roomem i strefą gastronomiczną. W jednej z sal uruchomiliśmy kameralną salkę wykładową, gdzie w spokojniejszej atmosferze, niż sala główna, wysłuchać można było ciekawych wykładów KAZ-a, TDC-a czy Adama Zalepy oraz obejrzeć na bigscreenie nr 3 film o polskiej demoscenie amigowej (głównie z początków XXI w.) - „Sztuka przekraczania”.

Sala główna to 2 bigscreeny, zajęte przez całą imprezę wyświetlaniem scenowych produkcji lub prac konkursowych. Profesjonalne i koncertowe nagłośnienie sali niektórym bardzo się podobało, innym ponoć mocno przeszkadzało (odebraliśmy nawet zarzut próby niszczenia komuś słuchu - na pewno ten „audio-terroryzm” nie był zamierzony z naszej strony i można było przecież w każdej chwili podejść do reżyserki z prośbą o korektę ustawień). W części konkursowej mniejszy bigscreen wykorzystywany był do wyświetlenia planszy informacyjnej o konkursie, tytule i numeru pracy, rozmiarze i dedykowanej platformie, większy natomiast do prezentacji samej pracy. Wyświetlanie numeru pracy było o tyle istotne, że zgodnie z regulaminem prace miały być anonimowe (by choć trochę wyeliminować namevoting), a więc głosowanie polegało na wpisaniu ilości punktów (zakres 0-10) na konkretny numer pracy w danym konkursie (prostszych zasad oceny chyba nie można wymyślić). Uczestnicy dostali przy rejestracji tradycyjne karty do głosowania i na ich podstawie komisja złożona z chętnych uczestników imprezy podsumowała wyniki głosowania, wyłaniając tym samym zwycięzców. Prawidłowo wypełniono 68 kart i te zostały podliczone. Ilość ta ma znaczenie, gdyby ktoś chciał rozeznać się w wynikach - nieraz pojedyncze punkty decydowały o miejscu w compo (dokładne rezultaty wraz z ilością zdobytych punktów można odnaleźć np. na scenowym portalu: pouet.net lub w niniejszym magazynie). Odebraliśmy różne opinie na temat papierowych kart do głosowania. Niektórzy uważają to za przesadzony archaizm, innym podoba się właśnie oldschoolowa forma, przypominająca „good ol' dayz”. Nam ta forma sprawdza się od lat, nie ma żadnych opóźnień w ogłaszaniu wyników, więc aktualnie nie widzimy potrzeby zmiany tego sposobu zbierania głosów (choć nie wykluczamy zmian w przyszłości).

Małe słowo wyjaśnienia należy się w kwestii Amiga Music Compo. W trakcie jego trwania musieliśmy zrezygnować w wyświetlania obrazu z trackerów, ponieważ mimo zaleceń regulaminu, mających na celu anonimowość prac i unikanie namevotingu - część uczestników przyniosła swoje prace na ostatnią chwilę z wpisanymi ksywami w widocznym pierwszym samplu lub tytule utworu. Mogliśmy takie prace odrzucić, jednak chcieliśmy działać w duchu aktywnej demosceny i wspierać każdego, kto nadal coś tworzy. Taka dyskwalifikacja mogła podziałać demotywująco, dlatego też zdecydowaliśmy o wygaszeniu obrazu, który przecież podczas konkursu muzycznego nie jest niezbędny. Były argumenty, że przecież łatwo można zedytować utwory, jednak tuż przed compos, jak i w trakcie całej imprezy, nieliczny orga-team ma tyle rzeczy do roboty, że naprawdę brakuje czasu na zabawę z toolami, nie mówiąc już o uzyskaniu zgód autorów (bo było tych prac kilka) na ingerencję w ich „dzieła”. Do każdej dostarczonej na ostatnią chwilę pracy trzeba przygotować odpowiednią planszę informacyjną, włączyć ją następnie w zbiorczą prezentację (by compo przebiegło płynnie) i uniknąć błędu numeracji (by ludzie nie głosowali na inne entry pod innym numerem - to byłaby katastrofa) oraz rozdystrybuować odpowiednie pliki pod odpowiednie foldery na właściwe platformy docelowe, z których to przecież dane utwory były puszczane. Dodatkowo, ja jestem koderem i na trackerach najzwyczajniej się nie znam (zapraszam muzyków do „poklikania” pod presją czasu w jakimś asm-toolu czy debuggerze) i czasu na zabawę z trackerami naprawdę nie było, a możliwość popełnienia błędu - ogromna. Dlatego też moją decyzją - Amiga Music Compo poszło „na uszy”, a nie na ekran. Zawiedzionych i rozczarowanych przepraszamy, uważamy jednak, że nie odbiło się to znacząco na samym muzycznym compo. Zdarzyła nam się również praca w compo graficznym, która została już wcześniej przedstawiona w innym gfx compo, 20 lat wcześniej. Na szczęście nie zajęła wysokiego miejsca, a autor sam po party przyznał się do pomyłki, uznajemy to więc za drobny niefart i rezygnujemy z publicznego biczowania. ;-) Apelujemy, by następnym razem wystrzegać się obu powyższych sytuacji.

W trakcie imprezy odbyły się dwa koncerty, a w zasadzie dwa dwuczęściowe sety. Za ich treść odpowiadali razem Katod i MotionRide, obaj grający z real hw, Katod do tego dodając wirtuozerską grę na gitarze elektrycznej i wsparcie kolegi klawiszowca. Oba koncerty słuchało się wyśmienicie, panowie przygotowali efektowne wizualizacje wykorzystujące nasze bigscreeny. Moim zdaniem tegoroczne koncerty wcale nie ustępowały tym zagranym wcześniej przez legendy polskiej muzyki elektronicznej (Komendarek, Łosowski) i cieszy nas, że znów udało się wykorzystać koncertowy potencjał naszego party place (granie na żywo na party zapoczątkowaliśmy w 2013 występami Yerzmyeya i Pinokio, gdy ten ostatni łączył dźwięki Atari z perkusją).

Części konkursowe to wysyp prac z zauważalnie coraz wyższym poziomem. Swoistym rekordem było 14 prac w konkursach amigowych: 5 prac w Smaller Exe (intro: prace do 64 k) i 9 prac w Bigger Exe (demo). Dodatkowo 2 prace Exe (jedno intro i jedno demo) wyłączyliśmy z konkursów ze względów regulaminowych (intro Nah-Kolor jako final version zostało puszczone poza konkursem, a demo Void powróciło do dyspozycji autorów). W amigowych exe compos poza krajowymi grupami i projektami (Altair, Broken Cube, Carrion&Aceman, CrapTeam, DreamWeb, Ghostown, Wanted Team) należy zauważyć spore wsparcie z Zachodu: Haujobb, Resistance, T.E.K. (The Electronic Knights), Y-Crew, Void, Zymosis (wykonanie rękoma takich figur, jak: Slummy/SpaceBalls czy B./Dual Crew-Shining).

Pewną niespodzianką była ilość prac i poziom konkursu 8-bit Exe. Oprócz ciekawego i chyba dawno niewidzianego w compo spotkania Arise vs. Elysium, należy również wspomnieć o nietypowym 4 kB intro, zakodowanym podczas party przez Zeda Yago z grupy K2 oraz dość sensacyjnym powrocie amigowej legendy - grupy JOKER, tym razem na ZX Spectrum 128. Różnice punktowe decydujące o miejscu na podium były minimalne - między #1 a #3 tylko 14 pkt., ale między #2 i #3 - tylko trzy (!) punkty (na prawie 700 możliwych), a więc zadecydował zapewne pojedynczy głos.

W tym roku zdecydowaliśmy się również podnieść prestiż Wild Compo. Zrezygnowaliśmy z tzw. „śmiesznych obrazków”, .mp3 i innych „zapychaczy”. Dzięki temu publiczność nie musiała męczyć się oglądaniem czy słuchaniem „dziwnych treści”, a do konkursu zgłoszone zostały filmy, animacje i video-dema, w większości na wysokim poziomie. W tym roku nagrody pieniężne objęły również i tę kategorię. Jako, że pomysł się sprawdził, prawdopodobnie utrzymamy formułę „True Wild Compo” w kolejnej edycji.

Co do problemów - mieliśmy początkowo pewne kłopoty z zasilaniem (padało co kilkanaście minut na głównej sali), ale przyczyną okazało się nieskonsultowane z nami podłączenie food-trucka w linię główną reżyserki. Po przerzuceniu kolegów burgerowców na inną - problemy ustały. Podczas prezentacji prac na SID-a w Chip Music pojawiły się króciutkie (ale denerwujące) przerwy, o nieznanym nam pochodzeniu. Przypuszczamy, że mixer odczytywał niektóre sygnały z C64 jako za mocne i „limitował/eliminował” je na swój sposób. Było to o tyle dziwne, że przed sobotnimi konkursami ten sam sprzęt wykorzystywany był od czwartku, zarówno na Amigach, Atari, ZX Spectrum, Commodore Plus/4 czy z C64 Compo Maszyny i nic wcześniej nie zapowiadało takich kłopotów. Przed samym Chip Msx Compo znający się na rzeczy kolega XTD przeprowadził solidny soundcheck i wszystko było ok, tyle że jako maszyna testowa posłużyło Atari 8-bit z Dual-Pokeyem (bo była akurat podłączona). Cóż, takie są „uroki” puszczania prac z real hardware, niemniej jednak autorów prac bardzo przepraszamy. Pewne problemy pojawiły się przy prezentacji prac graficznych z SAMA Coupé, ale i te udało się pokonać. Również i amigowskie konkursy miały swoje drobne problemy - czasami zanikała część kanałów dźwiękowych i tutaj do końca nie wiadomo, co było tego przyczyną. W trakcie compo musieliśmy wymienić aż cztery Amigi 500 i dopiero ostatnia zadziałała jak należy. Prace były wczytywane z dyskietek i parę razy musieliśmy ponowić próby ich uruchamiania. Moim zdaniem nie były to problemy koderskie, a raczej przegrzanie i zmęczenie sprzętu, który obsługiwał imprezę. Wszystkie problemy udawało się raczej rozwiązać na bieżąco, bez wygenerowania znaczniejszych opóźnień, za co podziękowania z mojej strony dla zaangażowanych ludzi z RK/LE Team. Wszystkie compos zakończyły się w okolicach 2:15-2:20, po czym chętni uczestnicy imprezy wzięli udział w podliczaniu głosów.

Budżet nagród pieniężnych w scenowych compos w tym roku to okrągłe 7000 zł, ufundowane przez Scenę Muzyczną GAK. Dodatkowo mieliśmy przyjemność wręczyć laureatom wartościowe nagrody rzeczowe (sprzęt i literatura retro komputerowa) od naszych niezawodnych sponsorów: Lotharka, Drygola i Willy'ego (Lamers & retro-cloud.eu), Adama Zalepy, Spidiego, Sir Lucasa, Raybeeza (Cichego), Mirka_1978, Pixel Magazine i RetroLab.pl - szacunek i serdeczne dzięki za wsparcie.

W trakcie imprezy swoje stanowisko komercyjne miał znany wydawca pism, gier, programów i książek - Adam Zalepa (wydawnictwo A2), z którym można było pogadać przez całą imprezę. Od razu pewna uwaga - Adam ma chęć i plany komercyjnego wydawania i dystrybucji wszelkich produkcji (pisma, książki, programy, gry) na różne platformy retro, więc jest to szansa na wydawanie swoich produkcji również przy pomocy krajowego wydawcy (o zasięgu globalnym, od USA/Kanada po Nową Zelandię - tak rozeszły się egzemplarze amigowej gry „Tanks Furry”, wydanej przez Project R3D przy wsparciu A2). Wystarczy do Adama napisać i na pewno otworzą się ciekawe opcje współpracy.

Małą tradycją RK/LE jest sięganie daleko do początków sceny i mikrokomputerów w Polsce. W poprzednich latach udało się nam odnaleźć i sprowadzić w celu „przesłuchania” praojców polskiej sceny C64 i Amigi, czyli legendarną grupę Quartet. Podczas RK 2016 miał miejsce nawet swoisty Quartet Reunion, gdyż po niemal 20 latach udało się członkom-założycielom spotkać w komplecie (Hi-Man, Jemasoft, Polonus, Mr.Raf oraz mieszkający od kilkunastu lat w Chinach - Duddie) wraz z Silver Dreamem ! W 2017 r. udało nam się sięgnąć do czasów prasceny Atari XL/XE i zaprosić równie legendarnych Jakuba Husaka oraz Pirxa z Our5oft. Ci ludzie mieli ogromny wkład w rozwój sceny Atari i co ciekawe, nadal są na niej aktywni i twórczy. Za te zasługi Jakub Husak został uhonorowany naszym „RK STAR Award”, drugą zaś statuetkę otrzymali bracia Tomasz i Piotr Pacyna, znani szerzej jako Slayer i Jazzcat z amigowej grupy Ghostown - nie tylko za ich wkład demoscenowy, ale również za wsparcie całego środowiska retro komputerowego przez publikacje artykułów popularyzujących nasze hobby na portalach (prowadzenie scena.ppa.pl) i w czasopismach papierowych oraz wsparcie okazywane wielu inicjatywom z naszego obszaru. Serdecznie gratulujemy!

Tym razem mniej było gości z zagranicy. Party odwiedzili głównie koderzy: Hellfire i NoName z grupy Haujobb oraz berlińczycy: Bifat/TEK i Zed Yago/K2. Ci dwaj ostatni mają przy okazji prośbę i apel do polskiej sceny. Są oni współorganizatorami Deadline party w Berlinie, odpowiedzialnymi za Oldschool Compos i gorąco zapraszają do wsparcia tej imprezy, właśnie w konkursach na retro platformy. Berlin jest nieźle skomunikowany z Polską, więc może to być niezła jesienna alternatywa na lata, gdy nie odbywa się RK/LE. ;)

Bardzo ciekawym gościem okazał się Garry z Kanady. Bardzo wesoły starszy pan (ok. 65 l.) przyjechał specjalnie na tę imprezę. Wypytany przez nas, czy odwiedził nas przy jakiejś innej okazji - zaprzeczył. Ponoć podobną imprezę w jego okolicy jakiś czas temu zamknięto, więc postanowił znaleźć sobie podobną w Europie. RK/LE odnalazł na FB, spodobały mu się relacje z poprzednich edycji, więc przyjechał. Świetnie się bawił i wyjeżdżał bardzo zadowolony.

Ze statystyk SM GAK wynika, że wejściówek 3-dniowych (całe RK/LE) zostało wydane ponad 170 (wliczając w to organizatorów, wystawców, wykładowców i muzyków), a wiemy też, że pewnej grupie osób „udało się ominąć GAK-owsie zasieki” (sprawy biletowania należą wyłącznie do SM GAK i scenowi organizatorzy nie zajmują się wejściówkami). Natomiast brak nam statystyk wejść za 5 zł, czyli na otwartą sobotnią część RetroKomp. Z innych ciekawych statystyk - food-truckowi zabrakło produktów, a sprzedaż piwa (beczki+butelki) to ponad 330 litrów z oficjalnego stanowiska (jak wiemy, nie było problemów z wnoszeniem własnych zasobów). W ramach „scenowych trofeów” rozdane zostało 18 żubrówek za prace Exe w compos („Everybody wins at RK/LE!” :) - warunek jest taki, że trzeba dostarczy nietrywialną pracę Exe oraz być na miejscu, żeby odebrać trofeum do rąk własnych). Połamane zostały 2 krzesełka, odpalona jedna gaśnica (na szczęście proszkowa, więc bez większych strat). Innych incydentów nie zanotowano, choć wiemy, że kilka drobnych artefaktów zmieniło właścicieli w sposób niezaplanowany. Na liście oficjalnie zaproszonych gości, muzyków, wykładowców, sponsorów i organizatorów było 35 osób, czyli mniej więcej tyle było zaangażowanych w mniejszym lub większym stopniu w organizację party. Korzystając z okazji chciałbym podziękować wyżej wymienionym, twórcom prac na compo, sponsorom i uczestnikom – bez was nie byłoby tej imprezy, ani nie w takim kształcie. Do zobaczenia na innych party!

Sachy/WT^RSE^LMS & RK/LE Team

(RK/LE main org.)